Nadeszła pora na pokazanie mojego pierwszego szydełkowego cudaka.
Jest nim Misio z oklapniętym uszkiem, który powstał dawno temu i od niego tak naprawdę zaczęła się moja przygoda z szydełkiem.
Wtedy zrozumiałam, że nie taki diabeł straszny jak go malują i każdy da radę okiełznać, przynajmniej w podstawowym stopniu, szydełko.
Zużyłam na niego około połowy włóczki, trochę wypychacza starej poduszki oraz dwa kolczyki - to dzięki nim ma takie hipnotyzujące oczęta. :)